Uwielbiam „Blade Runnera”. To film, który od lat we mnie żyje – w obrazach, dźwiękach, w całej swojej niepowtarzalnej atmosferze. Fascynacja tym światem poszła u mnie tak daleko, że skomponowałem alternatywną ścieżkę dźwiękową dla drugiej części. Muzyka była dla mnie sposobem, by jeszcze głębiej zanurzyć się w jego estetykę: neonowy półmrok, chłód futurystycznych ulic, hipnotyczny rytm deszczu spadającego na stalowe miasto. I choć muzyka była osobną podróżą, jej echo pobrzmiewa też w mojej książce.
Pisząc tę historię, myślałem jak reżyser. Patrzyłem na każdy kadr, jakby istniał naprawdę: jak światło załamuje się na mokrej powierzchni chodnika, jak cienie rozchodzą się po ścianach, jak twarze bohaterów błyszczą w blasku neonów. Chciałem, by czytelnik nie tylko czytał – ale widział. Czuł. Słyszał. Wchodził w tę przestrzeń tak samo głęboko, jak ja, kiedy ją tworzyłem.
Wierzę, że ta historia ma potencjał filmowy. Z każdym rozdziałem miałem poczucie, że powstaje coś, co mogłoby ożyć na ekranie: bohaterowie o silnych emocjach, mroczne tajemnice, świat pełen niedopowiedzeń i napięcia. Mam nadzieję, że pewnego dnia ktoś dostrzeże w tej opowieści to, co ja widzę teraz – gotowy film, który tylko czeka na swoją szansę.
Moim ulubionym pisarzem jest Graham Masterton. To od niego uczyłem się budowania narracji, która wciąga od pierwszej strony. Jego sposób prowadzenia historii – intensywny, niepokojący, pełen zaskoczeń – był dla mnie inspiracją podczas pracy nad książką. Nie chodziło o naśladowanie, lecz o oddychanie podobnym rytmem, o szukanie tej samej pulsującej energii w opowieści.
Dlatego zapraszam was do świata niezwykłego. Świata utkanym z tajemnic, światła i mroku. Pełnego pytań bez odpowiedzi, cichych śladów i nieoczywistych dróg. To przestrzeń, która kusi, wciąga i nie pozwala o sobie zapomnieć – tak jak nie pozwoliła mnie.
Wejdźcie. Rozejrzyjcie się. Ta historia żyje – i czeka, byście ją odkryli.